Perły podobały mi się od dzieciństwa. W domu pereł zawsze było mało - uchodziły za zwiastun nieszczęścia. Z tego też powodu nie doczekałam się takiej wyśnionej biżuterii od jubilera. Z czasem i ze zwiększającą się świadomością w jaki sposób perły pozyskiwane są na światową skalę mój zapał trochę opadł.
Małe marzenia czasem się się spełniają i ku swej uciesze sama mogę zrobić biżuterię jaką zawsze chciałam mieć i to bez angażowania producentów tych świecidełek.
Taka biżuteria nigdy nie wychodzi z mody :). Robię sporo biżuterii z perełkami szklanymi. W końcu mogę się nimi nacieszyć. Inne cacuszka z perełkowej serii na pewno się tu pojawią.
Przeboskie! :) mi marzą się zwykłe, proste perły-wkrętki, ale takie prawdziwe na lata :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Też takie za mną chodziły, bo nadają się na każdą okazję. Może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńŚliczne są! Ja też tak chce :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. Przy czym wyszły trochę przyciężkawe, bo zużyłam więcej perełek niż zamierzałam.
OdpowiedzUsuńNie wyglądają na ciężkie. Ciężkie to są moje ukochane szczury :P
Usuń