Strona główna

piątek, 27 lutego 2015

Avon.pl - Fatalne zamówienie online

Dziś nietypowo - recenzja, która tyczy się sposobu zamawiania produktu online, czyli usługi, którą jakiś czas temu wprowadziło Avon.  Miało był łatwiej dla osób nie mających własnych konsultantek. Na etapie "wirtualnej" realizacji tzn. do momentu kiedy któraś z konsultantek się z nami kontaktuje chyba nikt za nic nie jest odpowiedzialny przez co nawet nie wiem, do kogo konkretnie powinnam mieć pretensje za ten etap.

Poniżej opisałam Wam jak w praktyce wygląda robienie zakupów za pośrednictwem zamówienia na oficjalnej stronie Avon online. 


Nadmieniam również, że kosmetyki jednak (jakimś cudem?) do mnie dotarły. Wszystko, włącznie z "ostatnim wrażeniem" uratowała konsultantka (czy raczej pani opiekun - koordynatorka (?) innych konsultantek, która zrealizowała moje zamówienie.

Generalnie całą recenzję można podsumować tak: NIE próbuj zamawiać kosmetyków przez tę stronę. Jeśli masz swoją konsultantkę - zrób to bezpośrednio u niej, jeśli nie to albo sobie daruj te kosmetyki, albo kup np. na allegro.

Jeśli chcesz poznać uzasadnienie mojej opinii - zapraszam do przeczytania reszty notki. 

Tytułem wstępu: REGULAMIN ZAKUPÓW

Do zrobienia zakupów założyłam konto klienta na avon.pl, zaakceptowałam regulamin zdziwiona, że:

1. Informacje dot. sprzedaży online są bardzo okrojone. Nie ma określonego czasu w jakim zamówienie zostanie potwierdzone, przekazane konsultantce, skompletowane i dostarczone klientowi. Nie ma możliwości płatności online.

2. Określone za to jest w pkt. 10, że ceny produktów, które wrzucamy do swojego koszyka są tylko orientacyjne i muszą być potwierdzone później przez konsultantkę. Warto pamiętać, że kosmetyki Avon kupowane są tylko od konsultantek, nie bezpośrednio ze sklepu. W moim przypadku ceny się zgadzały z danymi ze strony.
Kliknij by powiększyć
Kliknij by powiększyć

2. Przyswoiłam sobie również nr tel. podany w zakładce "skontaktuj się z nami" - Infolinia: 801 353 303, Pon-Pt: 08:00 - 20:00, bo regulamin odsyła właśnie tam w razie problemów z zamówieniem (pkt. 14) 
Kliknij by powiększyć

DO SEDNA, CZYLI JAK WYGLĄDAŁA REALIZACJA ZAMÓWIENIA

11.02.2015, śr. wieczorem. 
Nie mam konsultantki. Koleżanka koleżanki jest nią, ale dochodzę do wniosku, że nie będę jej angażować, skoro można zrobić to online. Mam obawy, ale tutaj przeczytałam jakie to proste. Zakładam konto, składam zamówienie na niecałe 90zł. Podaję swoje dane, adres, telefon i mail. Dostaję e-mail, że konsultantka (wyszukiwarka z Avon zasugerowała 4 nazwiska z mojej okolicy, wybieram tę opisaną jako "polecana") skonsultuje się ze mną i potwierdzi zamówienie w ciągu 24h. Jest ok.

12.02.2015, czw. wieczorem. 
Dostaję mail, że przekierowano moje zlecenie do innej konsultantki. Jest ok. Niepokoi mnie tylko fakt, że w miejscu, gdzie powinnam dostać wpisany mail i nr tel. konsultantki jest puste pole.

Kliknij by powiększyć
17.02.2015, wt. popołudniu. 
Ze strony Avonu cisza. Przestaje być ok. Dzwonię na podaną infolinię. Uprzejma pani uświadamia mnie, że u niej nic nie wskóram, bo nie ma dostępu do podglądu mojego zamówienia. Podaje mi inny nr tel. 22 878 28 00, pod którym dowiem się czegoś konkretnego. Tzn., że pod numerem tel., pod którym klient ma dowiedzieć się coś o swoim zamówieniu nie można tego zrobić.

Dzwonię pod ten drugi nr. Druga uprzejma pani sprawdza zamówienie. Informuje mnie, że konsultantka (ta pierwsza, do której zamówienie trafiło 11.02.) nic z nim nie zrobiła. To jeszcze nie grzech. Tylko, że moje zamówienie dalej "wisi u niej" i nie prawdą jest, że zostało skierowane do innej konsultantki (o której dostałam wspomnianego maila bez podanych jej danych, tel. i maila).

Pani "przesuwa" moje zamówienie do pani manager, która ma się ze mną skontaktować i określić czy zrealizuje je osobiście czy może sama wybierze konsultantkę, która je zrealizuje. Dostaję na nią namiary - nr tel. i mail tak "na wszelki wypadek". Otrzymuję również maile potwierdzające te "przesunięcia". Pani informuje mnie również o wysłaniu informacji do pani manager, w której ją informuje, że upominam się o swoje zakupy.

22.02.2015, nd. południe.
Zdecydowanie nie jest ok. Avon dalej milczy. Jest weekend, zamiast wydzwaniać w "dzień wolny" piszę do pani manager maila z pytaniem o moje zamówienie. Kończy mi się cierpliwość. Zależało mi na zamówieniu. 

Zwracam się do koleżanki, czy jednak będzie na tyle uprzejma i pomoże mi zrealizować je dzięki jej sprawdzonej konsultantce. Ok., ale z innego, nowszego katalogu. Wyszukiwarka konsultantek Avon na ich stronie owej koleżanki nie znajduje i uporczywie wyświetla 4 dostępne panie - ni mniej, ni więcej. Wiem, że owa dziewczyna żyje i pracuje, ale jej tam nie ma. Dziwne. Porzucam pomysł poproszenia na infolinii by zamówienie zostało pod nią przepięte.

23.02.2015, pn. wieczór
Nadal nie ma odzewu i nie mam potwierdzenia ani cen, ani tego czy ktokolwiek zrobi moje zamówienie. Robię dla siebie nową listę zakupów z nowszego katalogu. Angażuję sprawdzoną konsultantkę "koleżankę koleżanki". Ustalam, że zrezygnuję z zamówienia online i ona go zrobi bez pośrednictwa przez stronę. Umawiamy się, że następnego dnia oficjalnie się wycofam. Obawiałam się, że moje zlecenie online dostałaby za kilka dni/tygodni jakaś nowa konsultantka i nie potrzebnie by się angażowała.

24.02.2015, wt. rano
Skrajnie zniesmaczona dzwonię do pani manager i informuję, że w związku z tym, że nikt pomimo dodatkowego kontaktu z mojej strony nie zainteresował się zrealizowaniem mojego zamówienia rezygnuję z niego. Pani tłumaczy się, że nie wie o co chodzi, że chyba jej tego pani (z drugiego nr tel.) nie przesunęła. Tłumaczę, że przesunęła. Faktycznie, pani mnie odnajduje i już wie z kim rozmawia. Mówi, że dostała informacje o moim zamówieniu w piątek (milczę, bo potwierdzenie wysłanego maila do niej w tej sprawie dostałam już we wt. 17.02. podczas rozmowy telefonicznej). Tłumaczy się, że był weekend, że jest inna konsultantka, która mieszka blisko mnie i już ma moje zamówienie. I że zaraz na pewno do mnie zadzwoni. Zrezygnowana nie tłumaczę już, że ja też już pisałam do niej (manager) mail i mi nie odpowiedziała. Skoro kosmetyki są jednak już tuż tuż, to niech będzie - nie rezygnuję, nie chcąc bogu ducha winnej konsultantce narobić zamieszania.

Po dwóch min. dzwoni do mnie owa konsultantka. Miła i uprzejma, przeprasza za zamieszanie. Ja staram się obrócić wszystko w żart i mówię, że wiem że ona niczemu nie jest winna, tylko firma miała mnie w nosie przez dwa tygodnie. Umawiamy się na spotkanie na rano kolejnego dnia. 

Robię z siebie kretynkę i wycofuję z angażowania "koleżankę koleżanki".

25.02.2015, śr. rano
Konsultantka przychodzi punktualnie. Zgodnie z tym czego się spodziewałam chce ze mną chwilę porozmawiać o kosmetykach. Jest miło, pani zachowuje się "profesjonalnie", rozmawia ze mną jak stara dobra znajoma i posługuje się językiem korzyści, które być może znacie z różnych pokazów, na których można kupić różne produkty. Rozmowa ma na celu zrobienie ze mnie nowej konsultantki Avon, jednak bez większego skutku. Mija pół godziny i myślę, że przejdziemy do sedna, więc wręczam jej pieniądze za moje zamówienie i mówię wprost by mi je przekazała. Na co ona mówi, że go nie ma i że nie jest zrealizowane. Niezatwierdzone i niezamówione. Powołuję się na panią manager, która twierdziła, że "wszystko jest".

Pani zobowiązała się, że podrzuci mi je kolejnego dnia pod wieczór. Żegnamy się, a ja staram się opanować, bo furia, która przelewa się przeze mnie niebezpiecznie szuka ujścia, a to wszystko nie było z winy tej pani. Rozumiem, że cała realizacja zamówień zawsze trochę trwa. Ale tu mowa o tym, że przez 14 dni nikt nie rozpoczął realizacji.

W tym dniu czułam się wykorzystana, oszukana i potraktowana jak nie powiem co. Dopadł mnie wściek totalny, a już miałam przemilczeć cały ten proces zamawiania online w imię dostarczonych kosmetyków. Nigdy nie miałam tak fatalnych doświadczeń z jakimkolwiek zamówieniem internetowym.

26.02.2015, czw. wieczór FINALIZACJA ZAKUPÓW
W ciągu dnia pani potwierdza godzinę spotkania, przychodzi (znów) punktualnie. Dostaję zamówione produkty, płacę za nie i jako bonus "na przeproszenie od firmy" dostaję do wyboru balsam lub krem.
Całą sytuację praktycznie uratowała konsultantka, która od pierwszej rozmowy telefonicznej ze mną ogarnęła realizację moich zakupów w dwie doby.


Czy zrobię kolejne zakupy przez stronę Avon? 
Zdecydowanie NIE.
Za to jeśli najdzie mnie ochota na nowe zamówienie... wiem, że jest ktoś, z kim mogę mieć kontakt w "realnym" świecie kto mi to zamówienie zrealizuje.


Jakie są Wasze doświadczenia z zakupami przez avon.pl? 
Robiłyście, robicie, chcecie zrobić?

niedziela, 15 lutego 2015

Polecane lokale + oszustwo w zmianach Gastronauci.pl

Znaliście portal Gastronauci.pl? Większość z Was na pewno go kojarzy. To, że miał zostać scalony z indyjskim Zomato pewnie też. Od kilku lat z zadowoleniem używałam Gastronautów i kiedy otrzymałam w zeszłym roku mail o fuzji nie przewidywałam większych problemów. Dziś czuję się totalnie oszukana. Mój profil został przekształcony w zombie ulokowane w czarnej, post apokaliptycznej dziurze. Poniżej wyjaśnienie w postaci  pięciu powodów, dlaczego tak uważam.

Źródło
W otrzymanym mailu od Gastronauci.pl dowiedziałam się, że mój profil będzie przeniesiony, a sam portal połączony z Zomato. Guzik prawda.

1. Zostało przeniesione gołe konto = nickname i hasło. Wykasowano moje ustawienia prywatne, lokalizację i co najgorsze recenzje restauracji, które napisałam. Zamieszczona informacja, że "nie napisałeś/aś jeszcze żadnej recenzji :(" to szczyt.
2. Portal Gastronauci nie został ani połączony, ani scalony itd. Zomato nie "wchłonęło" wszystkich informacji. Pożarło Gastronautów, wybrało z nich co temu pasuje, po czym to co było zbędne wypluło.
3. Opole nie istnieje (może w Indiach nie wiedzą o tym mieście. Z drugiej strony nieźle orientują się w dzielnicach np. Wrocławia).
4. Ustawienie lokalizacji "automatycznie" wrzuca mnie do Krakowa. Szkoda, że nie do Sopotu...
5. Lokale gastronomiczne w Opolu i okolicy nie istnieją - ich dorobek zgromadzony w Gastronauci.pl został usunięty.

Lubiłam serwis Gastronauci.pl, robiłam tam rozeznanie gdzie warto iść i czy otwierają się w mojej okolicy nowe lokale. Zomato pewnie się sprawdzi w miastach, które już raczyło uwzględnić w swojej bazie. Może kiedyś dorzuci do niej nawet Opole. Tak się akurat złożyło, że w części wyplutej przez Zomato były moje potrzeby i materiały. Na chwilę obecną odechciało mi się tego serwisu, bo ich polityka jest odstraszająca.

Na koniec chciałam tylko przypomnieć kilka opolskich lokali, które zostały wykasowane z bazy, a które lubiłam, odwiedziłam więcej niż jeden raz i z czystym sercem polecam:

Kaiseki: sushi bar. Pyszne, świeże sushi. Szeroki wybór, uprzejma obsługa. Ceny typowe dla takich lokali (czyli wysokie), ale naprawdę warto tam zajrzeć. Jeśli nie wiecie czy lubicie sushi - sprawdźcie to tam. Mają stoisko z gotowym sushi w C.H. Karolinka - to sobie odpuście, sushi z lodówki to traumatyczne przeżycie. Tylko świeże jest dobre.

Ha Noi Smaki Azji: kuchnia orientalna w postaci baru szybkiej obsługi. Jedzenie świeże, smaczne, robione na bieżąco i tanie. Byłam wielokrotnie - kucharze faktycznie wyglądają na Azjatów, nie oszczędzają na mięsie i owocach morza.

Manekin: sieciówka, która ma rewelacyjny poziom i stosunek jakości do ceny. Specjalizują się w naleśnikach w różnych odsłonach. Lokal elegancki, obsługa kelnerska a do tego dania są bardzo smaczne, duże i kosztują ok. 15zł. Sałaty też mają udane.

Poza tym na smaczną pizzę można wybrać się do klubu Zebra (burgery też mają niezłe), pizzerii Oregano i Giuseppe.

piątek, 13 lutego 2015

Auchan: domowa biblioteczka. Zakupy.

Odkąd likwiduje się sklepy marki Real i tworzy w ich miejsce Auchan pojawiła się nowa, wygodna dla mnie alternatywa na zakup tanich książek. W ostatnich tygodniach skompletowałam dla siebie nowy stos. Ceny książek wyszły średnio 6zł/szt. Znacie którąś? Nie wiem od jakiej mam zacząć :)


W Auchan co kilka miesięcy robione są duże promocje i wyprzedaże książek. Najtańsze kosztują 2zł, inne rzadko przekraczają cenę 10zł. Książki są nowe, niezniszczone, z różnych wydawnictw i z różnych gatunków. Część sprzedawana jest po 10 lub 14zł za pakiet 2-óch sztuk. Często, kiedy promocja znika z oficjalnych gazetek książki są nadal sprzedawane po niższych cenach aż do wyprzedania - tak przynajmniej jest w "moim" Auchan. W ten sposób nabyłam kiedyś całkiem miłą do czytania Namiestniczkę


 Trzy książki fantasy: Lot nocnych jastrzębi R. E. Feist, i dwa kolejne tomy S. A. Swan Wilczy miot i Wilczy amulet. Wilcza tematyka była mi do tej pory obca, zobaczymy czy się przyjmie.


Dwa thrillery: Na emeryturze K. A. Armstrong i Uwięzieni H. Norman. Zanim polubiłam książki fantasy czytywałam lektury sensacyjne i z dreszczykiem. Teraz nadal lubię wrócić do kryminałów.


Tajemnica testamentu E. Olejnik oraz Dobry człowiek Jezus i łotr Chrystus P. Pullmana były dołączone w pakiecie z którymiś z powyższych książek. Berberyjscy piraci W. Dietricha to przygodówka.


Na koniec nie-marketowa perełka (mam nadzieję). Assassin's Creed Renesans O. Bowdena. Kupiona w Empiku z rabatem 20zł. Zostały mi pkt-y Paybacku, z którego rezygnuję i inwestycja w książkę była dobrym pomysłem na ich wykorzystanie.

Czytanie książek zacznę od zrobienia sobie zakładki na szydełku. O takiej: klik! :)

piątek, 6 lutego 2015

Hobbystyczne olśnienie. Macie własne hobby?

Dziś motywem przewodnim jest fotorealizm w rysunku i ogólnie pojęte hobby.

Nie ważne, czy macie zdolności plastyczne czy nie: zajrzyjcie do Ilojleen. Na swoim blogu ma dział zarówno z poradami jak rysować, jak i z własnymi pracami.
Strasznie ciężko jest mi dogodzić, bo w gotowych rysunkach oczekuję perfekcji. Dziewczyna jednak ma talent, a jej prace - szczególnie te nowsze - są naprawdę fotorealistyczne.

Wygooglowałam jej blog, kiedy pojawił się u mnie przebłysk, że skoro nauczyłam się szydełkować korzystając z porad online, to przecież ktoś powinien też pisać o tym jak szkicować.

W ten sposób zostałam brutalnie uświadomiona, że wszystko co do tej pory robiłam robiłam źle. Co więcej do tej pory dziwiłam się, że nie wychodzi tak jak powinno. Co konkretnie? Cieniowanie rysunków. Jako, że efekty były marne szkicowanie traktowałam jako rozrywkę do szuflady bez większej przyszłości. Ostatni raz ołówek miałam w ręce jakieś 2 lata temu.


Porady sprawdzam w praktyce i widzę, że one faktycznie działają. Powyżej moje miejsce pracy z zaczątkiem rysunku. Gdybym została uświadomiona wcześniej co-i-jak, to pewnie nie zarzuciłabym bazgrania. Niepotrzebnie ludzie wbili mi do głowy, że uczyć trzeba się samemu metodą prób i błędów.

Poza tym zaczęłam szydełkować nową serwetkę, poległam przy próbie stworzenia amigurumi. Szkicuję i szydełkuję słuchając audiobooka Anny Kańtoch: 13. anioł. Kupiłam też kilka książek fantasy, naprawiłam biżuterię dla znajomej. A wszystko to usilnie upycham między codzienne obowiązki, przez które teoretycznie nie powinnam mieć na nic innego czasu.