Poniżej podaję przepis na "biszkopt zawsze udany" z serem (na zimno) i pieczonym kokosem a la bounty na górze. Miała być zebra, ale w domu mama przez pomyłkę kupiła nie ten ser co chciała i dostałam go w spadku.
Biszkopt:
- 7 jaj
- 7 łyżek cukru
- 7 łyżek mąki
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia.
- 1/2 szklanki naparu z kawy
Jaja ubić mikserem na pianę (długo i na wysokich obrotach, ale niekoniecznie na sztywną jak koci ogon) dosypując stopniowo cukier. Proszek do pieczenia dosypać do mąki, wymieszać. Dodawać stopniowo do piany (przesypując przez sito) i mieszać drewnianą łyżką "góra - dół". Pianę wylać na blachę z piekarnika pokrytą papierem do pieczenia. Wstawić do nagrzanego piekarnika do 180 st. C i piec około 18-20 min.
Wystudzony biszkopt ściągnąć z papieru i nasączyć naparem z kawy.
Ser:
- 1 kg sera waniliowego (w wiaderku, z przeznaczeniem do sernika na zimno)
- 1 szklanka rodzynek
- 2 łyżeczki żelatyny
- jeśli ser nie jest "waniliowy" można dodać 1 cukier waniliowy
Ser wyjąć z lodówki by nabrał pokojowej temperatury. Żelatynę rozpuścić w 1/4 szklanki gorącej wody. Wlać do sera i wsypać rodzynki (+ ewentualny cukier waniliowy). Wymieszać wszystko łyżką. Rozłożyć warstwą na biszkopcie.
Kokos:
- 200 g wiórków kokosowych
- 6 białek jaj
- 1 szklanka cukru
- kawałek margaryny (tłuszczu)
Ubić białka na sztywną pianę mikserem. Stopniowo dodać cukier miksując. Wsypać wiórki kokosowe i delikatnie wymieszać łyżką. Blachę z piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia i mocno posmarować margaryną (kokos lubi przywrzeć do papieru). Piec w 180 st. C około 20 min. Wystudzony oderwać od papieru i przykryć nim ser na biszkopcie.
Kokos lubi pęknąć i rozlecieć się na 2-3 kawałki. Można to spokojnie zamaskować polewą.
Polewa:
- 1/2 tabliczki gorzkiej czekolady
- 1 łyżka margaryny/masła
W kąpieli wodnej rozpuścić czekoladę. Dodać margarynę (kiedy polewa stężeje nie będzie zbyt twarda). Dokładnie wymieszać. Polać wierzch ciasta w fantazyjne "mazy" - przy okazji zakamuflować ewentualne pęknięcia kokosu.
Wstawić do lodówki, by ser i polewa stężały (a tężeją dość szybko). I smacznego!
W oryginalnym przepisie zamiast sera używa się kremu na bazie budyniu. Tu chodziło o zużycie już kupionego serka - to połączenie też zdało egzamin.
Zawsze gdy jadę do domu w odwiedziny staram się wykorzystać fakt, że jest tam piekarnik. A tego sprzętu strasznie brakuje mi na co dzień u siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi, kiedy czytam Wasze komentarze i bardzo Wam za nie dziękuję! :)
Proszę, abyście nie zostawiały reklamowych linków. Znajdę Wasze blogi, dzięki linkom podanych w Waszych profilach. Niechciane komentarze będą usuwane. Komentarze "obserwacja za obserwację" będą usuwane