Kiedy zobaczyłam tę półlitrową butelkę w Biedronce za 10 zł pomyślałam, że przyda mi się, bo właśnie wykończyłam moje płyny do kąpieli. Nie chciałam olejku, więc kupiłam olejek do kąpieli Tutti Frutti Farmona liczi i rambutan (takie owoce podobne do liczi). Jeśli nie chciałam olejku, to czemu go kupiłam, gdzie tu logika?
Logika nie poszła spać, same zobaczcie jaki ten "olejek" ma skład (ze strony farmona.pl):
INCI:
Aqua (water), Sodium laureth sulfate, Acrylates copolymer,
Cocamidopropyl betaine, Peg-7 glyceryl cocoate, Glycerin, Parfum
(fragrance), Sodium chloride, Peg-150 pentaerythrityl tetrastearate,
Peg-6 caprylic/capric glycerides, Disodium edta, Sodium hydroxide,
Citronellol, Geraniol, CI 77019 (mica), CI 77891 (titanium dioxide),
Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone,
2-bromo-2-nitropropane-1,3-diol, CI 16255, CI 45100.
I tak okazuje się, że olejki w tym kosmetyku są, a i owszem. Tylko, że olejek powinien mieć same/głównie olejki w składzie, a tu tłuszcze zostały wyparte przez wodę, SLS i składniki myjące. Czy obraziłam się na niego? Absolutnie nie. Gdyby to był prawdziwy olejek z samymi olejami w składzie to bym go nie kupiła. Nie chciałam olejku, a płyn do kąpieli. I tak należy traktować ten kosmetyk.
Farmona rozpływa się nad tym "olejkiem". Konkretnie: aromat faktycznie jest ciekawy, lekko słodki i wyraźny, ale nie mdlący, nienachalny i nie chemiczny. Długo utrzymuje się w wannie i na skórze. Gęstej piany jest naprawdę sporo, choć
płynom Verona nie dorównuje. Płyn w butelce jest gęsty i ładnie opalizuje. Piana nie opalizuje i nie zauważyłam, aby rozświetlała skórę. Faktycznie nie wysuszył skóry i lekką ją zmiękcza (lekko, bez szaleństw).
Nie mam pojęcia jak przez ten otwór odmierzyć 25 ml. Lałam na oko pod wodę laną z prysznica. Otwór jest dobrej wielkości, butelka duża, poręczna, dobrze zamykana na "klik".
Płyn faktycznie opalizuje. Wygląda to nawet ładniej niż na zdjęciu.
Na opakowaniu jest info, że jest doskonały pod prysznic. Wątpiłam w to, bo zmywanie olejku z dłoni po zrobieniu powyższego zdjęcia szło mi topornie. Ale jak o tym pisać bez spróbowania? Spróbowałam i jestem zaskoczona - olejek może spokojnie służyć do mycia pod prysznicem! Na wilgotnej skórze przyzwoicie się rozprowadza, ładnie zmywa zanieczyszczenia i nie stwarza problemów ze spłukaniem. Za to zapach jest o wiele bardziej intensywny niż przy stosowaniu w wannie. Przytłoczył mnie i dlatego zrezygnowałam z używania go zamiast żeli pod prysznic.
Reasumując: jeśli liczysz na efekty jak po olejkach do kąpieli (np. jak po Alverde) to uciekaj od niego gdzie pieprz rośnie. Jego działanie na tym nie polega.
Za to jeśli szukasz płynu do kąpieli/umilacza to:
Plusy:
+ dobry stosunek jakości do ceny
+ dużo gęstej piany
+ przyjemny, wyraźny, niechemiczny zapach
+ nie wysusza
+ może być sposobem na relaks
+ duża estetyka - miły dla oka efekt opalizacji w butelce
+ solidne opakowanie
+ sprawdza się jako "żel pod prysznic"
Wady:
- nawilżanie i zmiękczanie jest za słabe, nawet jeśli uznamy go za płyn do kąpieli, który ma trochę olejków w składzie.
- rozbudowany skład (SLS)
Jak dla mnie produkt b.dobry jako umilacz do kąpieli. Niektóre zapachy z tej serii mi nie odpowiadały, ten jest całkiem przyjemny. Polecam dla osób szukających płynów niedrogich, o ładnym zapachu, tworzących sporo piany.