Dzisiaj przyszło mi osądzić przydatność żelu Dove, który chlubi się technologią NutriumMoisture. Z tej serii wersję z jaśminem i kokosem miała Anne. Z jej recenzji wnioskuję, że jej nie zachwycił.
Zacznę od tego, że marka Dove była wysoko ceniona przeze mnie, rodzinę i
znajomych. Miałam nadzieję, na kroplę prawdy z reklam o ich nawilżeniu.
A dlaczego? Idzie lato, a skórę mam wybitnie suchą, która domaga się
jakiegokolwiek nawilżenia. Na jej nieszczęście jestem osobą bardzo
oporną na stosowanie kremów i balsamów. Jeśli nie są pod ręką na tyle,
że się o nie wieczorem dosłownie potknę, potrafią zalegać w kosmetyczne
niemal latami (aż zbliży im się termin przydatności i wtedy próbuję
cokolwiek z nich zużyć). Pomysł by połączyć nawilżanie z codziennym
prysznicem wydawał się dość atrakcyjny.
Produkt z serii VisibleCare pozbawiony jest dodatkowych aromatów i atrakcji. Ma spełniać dwie podstawowe funkcje: (1) myć i (2) nawilżać. Tu producent podkreśla jego zdolności odnawiania kondycji skóry, której stan podupadł. W 7 dni miększa i gładsza skóra. W 21 dni zauważalnie piękniejsza. Skoro jego działanie jest mocno sprecyzowane, może ten żel ma prawo racji bycia?
Cena: ok. 14 zł za 200 ml. Dodam, że kupiłam go znacznie taniej w ramach promocji w Tesco.
Przyznam, że na składach kosmetyków znam się jak świnia na gwiazdach. Woda na pierwszym miejscu. Standard. Jeśli jednak widzę na drugim miejscu glicerynę, to daje mi to jakąś nadzieję na poprawę kondycji skóry.
Mniej-więcej tak wygląda struktura tego żelu. Po rozcięciu niby-pustego opakowania znalazłam jeszcze sporo żelu, który wystarczył na cztery kąpiele. Opakowanie nie jest w ogóle przezroczyste, więc trudno dostrzec czy coś jest jeszcze w środku.
Sam żel faktycznie jest w pewien sposób "kremowy". Jest bardzo gęsty jak na żel. Jest zdecydowanie niejednorodny - widać w nim smugi jakiejś substancji (gliceryny?), która wyraźnie błyszczy srebrzyście na tle białej masy. Bardziej przypomina lekki krem do twarzy niż produkt do mycia. Zapach jest charakterystyczny dla wszystkich produktów Dove, które nie są dodatkowo aromatyzowane. Przyjemnie rozprowadza się go po ciele, a jego konsystencja naprawdę daje nadzieję, że skóra na tym skorzysta.
Jest bardzo wydajny. Używałam go przez ponad miesiąc i nie chciał się skończyć. Pieni się dość słabo.
W kwestii mycia - oczyszcza skórę nie lepiej, ale i nie gorzej od innych żeli. Spełnia swoje zadanie.
A co z obietnicami w kwestii pielęgnacji?
I tu niestety klapa totalna. Po 7 dniach stosowania brak jakichkolwiek zmian. Po 3 tygodniach nic się nie zmienia. Po skończeniu całego opakowania cud się nie stał. Skóra nie stała się piękniejsza, ani bardziej nawilżona, ani elastyczna, ani miększa.
Plusy:
+ bardzo wydajny
+ neutralny zapach
+ przyjemna, gęsta konsystencja
Wady:
- mała objętość
- wysoka cena
- słabo się pieni- nie poprawia kondycji skóry = nie spełnia swojej roli
NIE polecam. Żel miał nawilżać, a nie nawilża. Nie spodziewałam się fajerwerków, ale jakikolwiek efekt powinien być, skoro producent tyle naobiecywał. Cena regularna w stosunku do objętości i (braku) efektów jest astronomiczna.
Zastąpią go dwa żele z Avon Senses. Nie będą nawilżać, ale mam nadzieję na atrakcyjne zapachy.
Ja też generalnie jestem ciemna, jeśli chodzi o składy, ale ciągle dowiaduję się czegoś nowego. Polecam Ci zajrzeć tutaj: http://www.kosmetykibeztajemnic.pl/2013/01/gliceryna-bez-sciemy-czyli-10-kremow.html Trochę o glicerynie akurat w tym poście :) Poza tym dużo o naturalnej pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńA Dove, jak to Dove... Nic specjalnego :)
Tak, leć gołąbku, leć... daleko stąd.
OdpowiedzUsuń