Mamy jesień, a co może być przyjemniejszego niż po zmarznięciu na dworze zanurzenie się w pachnącej, gorącej wodzie w wannie? To mój sposób na relaks i tym razem postanowiłam wypróbować musującą kulę (bombę) do kąpieli z herbatą z Biedronki. Tym razem kosmetyk nie był produkowany z myślą o tej sieciówce i przywędrował do nas z Londynu. Popełniła go firma Jardins de Provence, czyli nikt inny jak Marba.
Kula jest wielkości piłki tenisowej i waży 165g. Kosztuje 3,99zł Pomyłka, kosztuje 2,99 zł (a to oznacza, że zakup kwasku i sody do domowej produkcji to większy wydatek, niż kupno "gotowca") i jest to spory plus, bo za tego typu umilacze w drogeriach trzeba zapłacić zawyczaj 2x (i więcej) tyle. Kosmetyk jest szczelnie zafoliowany, przeznaczony do wrzucenia do ciepłej wody, kiedy wanna już będzie pełna. Podobno jest ręcznie robiony. Możliwe, ale ręce najwyrażniej posługiwały się półkulistymi formami do nadawania kształtu kosmetyku - wyraźnie widać miejsce "łączenia".
Przez folię widać pokruszone w drobny mak liście zielonej herbaty. O dziwo w wodzie prezentują się trochę lepiej i rozwijają w kawałki liści max 2x2 cm. Nie ma co liczyć na romantyczny efekt "płatków róż", niektórych może irytować pływające, poszarpane zielsko. Mi w sumie się podobało.
Przeczytałam o maśle shea, trochę powątpiewałam w jego istnienie. Z pomocą edukacyjną przyszła mi pewna strona kosmetyczna, gdzie można znaleźć różne składniki z wyszczególnieniem ich nazewnictwa INCI i krótkim opisem. W ten sposób odkryłam masło shea na IV miejscu w składzie pod nazwą Butylospermum Parkii. Na plus są jeszcze olejki z awokado i pestek winogron. Końcówka to substancje zapachowe (mają pachnieć różą, konwalią, jaśminem, pelargonią... a ja i tak czułam tylko zapach zielonej herbaty), które mogą niektórych uczulać.
Niewiele rzeczy mnie uczula, więc skład mi pasuje. Ale, ale... tyle zielska mi w wannie pływało, a tu w składzie pominięto zieloną herbatę! Nieładna wpadka, bo nie wiadomo co jeszcze mogło umknąć uwadze producenta.
Po wrzuceniu kuli do wody kosmetyk zaczyna energicznie musować i naprawdę zasługuje na miano "Bath Bomb". Można poczuć się przez chwilę jak dziecko, które wlewa wodę do plastikowego jajka z Kinder Niespodzianki, dosypuje do niej proszek do pieczenia, wstrząsa i czeka na "bum!". W każdym razie woda staje się łagodniejsza i zauważalnie bardziej miękka (stawiam na kwas cytrynowy, który powinien rozjaśniać skórę, choć tego nie stwierdziłam). Czuć efekt nawilżenia dzięki tłuszczom roślinnym. I ten zapach! Uwielbiam świeże zapachy - herbatę, wiciokrzew etc. a tu aromat utrzymuje się od początku do końca kąpieli, osiada na skórze i można wyczuć go nawet po kilku godzinach od kąpieli.
Plusy:
+ tania (4zł/1szt.)
+ nawilża skórę
+ atrakcyjny, długo utrzymujący się i niechemiczny zapach
+ efektowne "musowanie" gwarantowane
Wady:
- dodatki zapachowe mogą uczulić wrażliwe osoby (choć mnie to się nie przytrafiło)
- znalazłam je tylko w Biedronce i nie wiem czy będą w regularnej sprzedażyJak tylko będę w Biedronce znów je kupię. Myślę, że ten zapach sprawdzi się jako dodatek do upominku świątecznego dla Mamy. Muszę wypróbować inne zapachy. Ten kosmetyk zapewnił mi świetny relaks i zastrzyk optymizmu :).
Brzmi nieźle :) Kuli do kąpieli jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńPolecam, mimo świadomości kilku niedociągnięć - ja jestem naprawdę zadowolona.
UsuńZachowuje się jak typowa kula, ale poszarpane zielsko troszkę mnie odstrasza :P Miałam kulę ze Stenders z rumiankiem (mam recenzję;)) i tam np pływały mi powierzchni w wersji arbuzowej - fajne kuleczki niczym styropian, albo zasuszone rozmięknięte główki rumianku wrr -.-
OdpowiedzUsuńZielsko dobre na talerzu, a nie w wannie? Rozumiem :D. Alternatywą mogą być kule z algami.
UsuńA to ciekawa ta kula, czytam o nie przeróżne opinie, jedne dobre drugie złe, sama chyba się muszę przekonać. Ale w sumie dla mnie sam fakt właśnie tej dziecinnej zabawy i wrzucenie czegoś do kąpieli co zacznie musować już jest fajne :D
OdpowiedzUsuńDokładnie, to taki odstresowywacz bazujący na dziecięcej radości. Spróbuj się nią pobawić i zobaczysz które opinie są Tobie bliższe.
UsuńMnie zachwycały te z the Secret Soap Store, ale w tym wypadku cena jest o wiele bardziej zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńMnie od większości kul odstraszały ceny.
UsuńA chyba się skuszę, głównie by się "pobawić" :) nie oczekuję od takich umilaczy nie wiadomo czego - ale tak jak Joko: pewnie sam fakt czegoś musującego w mojej wannie by mnie ucieszył :D
OdpowiedzUsuńDla samego "faktu" można wrzucić garść sody oczyszczonej, ale efekt musowania szybciej się skończy. Poza tym po przeliczeniu marketowych cen kwasku i sody taniej jest kupić kulę w Biedronce niż ją samej robić.
UsuńChyba sobie kupię, bo lubię dodatki do kąpieli i do tego jeszcze musujące :)
OdpowiedzUsuńWg mnie ten dodatek jest całkiem udany :)
UsuńNie lubię jak mi farfocle w wannie pływają. Jestem zdecydowanie na nie! ;)
OdpowiedzUsuńWięc dla Ciebie może być odpowiedniejsza kula z plastrem miodu :)
UsuńJa byłam bardzo zadowolona z poprzedniej edycji były takie różne zapachy i m. In. Była róża.
OdpowiedzUsuńWidziałam ostatnio poza herbatą jeszcze kule z rumiankiem, różą i miodem (woskiem?).
UsuńU mnie ze względu na małą przestrzeń rację bytu ma jedynie wanna wolnostojąca, jestem pod wrażeniem, jest to niesamowita chwila relaksu kiedy po ciężkiej pracy się w niej położę. Polecam każdemu.
OdpowiedzUsuń