Co się dzieje, kiedy kobieta ma kilka kosmetyków i nie może zdecydować się na jeden z nich? Sprawia sobie nowy, jakiego wcześniej nie miała. Tak było i dziś. Za co kochamy naturalne mazidła? Za prosty skład, który rzadko uczula, za niezapychanie, efekty i naturalne kolory oraz zapachy.
Truskawki kupiłam zupełnie nie w kosmetycznych celach, ale cóż... Olśniło mnie, przejrzałam internet, nic ciekawego nie znalazłam. Przegrzebałam lodówkę i w ten oto sposób zapraszam do wykonania truskawkowej maseczki mojego autorstwa. Prosta, nieskomplikowana i co najważniejsze: działa.
Co ja obiecuję? Że maseczka ma ładny kolor, fenomenalny zapach, rewelacyjnie nawilża i nieźle odżywia skórę - przeznaczona dla twarzy, szyi i dekoltu. Możliwy lekki efekt rozjaśnienia kolorytu. Jestem nieskromna, bo sama ją wyprodukowałam, ale bądźmy uczciwe: zasługa przypada głównie truskawkom, a one są prawdziwą bombą witaminową. Jednocześnie osoby uczulone na truskawki i skłonne do wszelkich alergii uprasza się o wykonanie próby alergicznej przed wysmarowaniem się tymi owocami.
Składniki na 2 maseczki:
- truskawki (garść): w zimie mogą być mrożone, to nasz główny składnik odżywczo-nawilżający, nadający kolor i zapach.
- sok z cytryny (niecała łyżeczka od herbaty): lekko rozświetla cerę
- olejek roślinny - użyłam mieszankę olejków Alverde Vanille Chai (niecała łyżeczka od herbaty): wspomoże odżywienie, lekko natłuści skórę i doda relaksującą nutę zapachową. Jeśli nie olejki kosmetyczne, to jakiekolwiek: oliwa lub zwykły olej będą gorszej jakości, ale i tak swoje zrobią.
- mąka ziemniaczana (około 6 łyżeczek lub wg własnego uznania): to tylko zagęstnik, żeby maseczka nie zamieniła się w spływ błotny.
Wykonanie:
Oczyszczone truskawki rozdrobnić krojąc nożem. Dodać sok z cytryny.
Dodać olejek, lekko rozgnieść widelcem i przemleć przez sitko lub zblendować. Nie mogą pozostać duże kawałki owoców, bo nam spłyną z twarzy. Małe farfocle mogą zostać, ale jeśli ktoś chce mieć idealnie gładką maskę można je odłowić na sitku.
Ja farfocle zostawiłam. Do płynnej maseczki dodać mąkę ziemniaczaną aż do uzyskania masy przypominającej gęsty kisiel bez grudek. Można sprawdzić na ręce, czy za szybko z niej nie ścieka i dodać mąkę w miarę potrzeb.
Im więcej mąki, tym kolor staje się bardziej karminowy. Mieszanka zapachu truskawek i olejku Alverde to rewelacyjne połączenie. Przepadłam. Mrożonki tak ładnie nie będą pachnieć.
Tak maska wygląda na dłoni. Na twarz, szyję i dekold nakłada się ją dość grubą warstwą (uwzględniając konsystencje jaka wyszła). Moja nie uciekała z twarzy, mogłam z nią normalnie przemieszczać się po domu. Polecam trzymać ją do 15 min. lub do momentu, kiedy poczujemy, że zaczyna wysychać i lekko ściąga nam skórę. Kiedy jest wilgotna można ją zetrzeć papierowym ręcznikiem i nie ma potrzeby dodatkowego mycia skóry. Jeśli wyschnie zaczyna się kruszyć i lepiej jest ją zmyć letnią wodą.
Skóra jest wyraźnie nawilżona, elastyczna, odżywiona i lekko natłuszczona. Mimo to maseczka nie zostawia na skórze mokrej ani tłustawej warstwy.
Niewykorzystaną część maseczki (mi została połowa) schować w słoiczku do lodówki i zużyć w ciągu najbliższych kilku dni. Produkt bez konserwantów, więc szybko się psuje ;).
Plusy:
- dobra jakość składników (same wiemy, co dajemy)
- rewelacyjny zapach
- działa! nawilża i odżywia
- miniSpa w domu
Wady:
- truskawki mogą uczulić alergików
- efekt truskawkowego potwora
- po przetrzymaniu za długo, gdy wyschnie na wiór zaczyna się kruszyć
- pobudza apetyt, produkcję soków żołądkowych i może powodować ślinotok.
Za dwa-trzy dni wykorzystam pozostałą maseczkę. Szczerze polecam i zachęcam, bo sama jestem zachwycona: i zapachem, i efektami. Jeśli któraś z Was ją wypróbuje, koniecznie dajcie znać czy macie podobne odczucia co ja.
Po zmyciu maseczki apetyt pozostał: dziś postawiłam na "wspomnienia z dzieciństwa" czyli chleb z masłem, śmietaną, truskawkami i cukrem. A jutro będzie koktajl z pozostałych truskawek.
Ciekawy pomysł, chociaż na mojej skórze olejki się kompletnie nie sprawdzają.
OdpowiedzUsuńMoja różnie na nie reaguje, ale tu olejku jest niewiele i myślę, że całkiem nieźle tu pasują.
UsuńChyba bym taką maseczkę zjadła za nim doszłabym do wlewania olejku ^^'
OdpowiedzUsuńI istniałoby ryzyko, że ktoś nieświadomie ją zwinie z lodówki :D
Musi pachnieć genialnie
Pachnie genialnie, ale podejrzewam że nieugotowany, zimny kisiel w tej formie, w dodatku z odrobiną olejków kosmetycznych może nie smakować najlepiej :D.
UsuńCiekawa maseczka :> niestety nie dla mnie z moim uczuleniem...
OdpowiedzUsuńSzkoda. Wiem, że sporo osób musi stronić od tych owoców :/
UsuńWygląda tak smakowicie, że zjadłabym ją od razu :P
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że z tą mąką ziemniaczaną już tak dobrze nie smakuje. Nie zjadłabyś jej :D.
UsuńO widzisz, całkiem fajny pomysł. Kupiłam dziś truskawki, ale już zjedzone, więc pewnie spróbuję innym razem :)
OdpowiedzUsuńKup nowe, koniecznie jutro, bo potem ani się obejrzysz i sezon na nie minie bezpowrotnie. ;)
Usuńteż robie maseczkę z truskawek :) ale kanapek nie jadłam ;d
OdpowiedzUsuńSpróbuj. Kanapki z owocami truskawkami/bananami są pyszne.
UsuńJeszcze truskawek na kanapkach nie jadłam ;)
OdpowiedzUsuńa co do maseczki..nie wytrzymnałabym trzymac truskawek na twarzy :D zjadlabym je ;P
Dlatego trzeba mieć pod ręką świeże truskawki do podjadania ;)
Usuńja za truskawkami nie przepadałam jakoś nigdy, ale w tym roku, kupuje codziennie taki mnie smak naszedl;)
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda Twoja maseczka:)a kanapelki mniam:)
Zachęcam do spróbowania i maseczki, i kanapek. Ja zdałam sobie ostatnio sprawę, że sezon truskawkowy jest w pełni, a to oznacza że niedługo się skończy. Teraz nadrabiam owocowe braki :).
UsuńTruskawki uwielbiam chociaż za kosmetykami truskawkowymi nie przepadam, ale koktajlu chętnie się napiję ;)
OdpowiedzUsuńKoktajl z nich jest zawsze miło widziany. Kosmetyki truskawkowe zazwyczaj zalatują chemicznym zapachem, może to Cię w nich odpycha.
UsuńNominowałam Cie do Liebster Blog Award serdecznie zapraszam http://tococieszy.blogspot.com/2013/06/liebster-blog-award.html :)
OdpowiedzUsuńDzięki, niebawem odpowiem :).
UsuńTeż ostatnio robiłam sobie maseczkę a la truskawkowy potwór :] uwielbiam przede wszystkim zapach takiego cudeńka i własnie to, że żadnej w nim chemii, sama natura, świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuńDokładnie to jest jej największą zaletą :)
UsuńObiecująco wygląda, chociaż nie wiem czy dałabym rade ich nie zjeść :P
OdpowiedzUsuńWarto podjąć to wyzwanie! ;)
UsuńTruskawki pożeram, nigdy natomiast nie stosowałam maseczki z nich :)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory też nie rozbiłam z nich nic więcej poza spożywczymi rzeczami. Jednak okazuje się, że mają wiele zastosowań :)
UsuńBardzo lubię takie naturalne maseczki, ale niestety truskawki mnie trochę uczulają. Zaraz po zjedzeniu wszystko zaczyna mnie swędzieć, a jak przesadzę z ilością to mam spuchnięte oczy i usta :(
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te owoce i cieszę się, że mój organizm po nich nie wariuje. Przy takich efektach ubocznych faktycznie lepiej jest ich unikać.
Usuńzjadłabym te truskawki zanim zdążyła zrobić maseczkę xD a co do paznokci spoko- zapraszam do Poznania na króliczki :D
OdpowiedzUsuńWidziałam już te króliczki :D. A truskawek trzeba kupić dużo, żeby najpierw się nimi napchać, a dopiero potem robić maseczkę.
UsuńTruskawkowa maseczka mmmmmmmmmm chętnie spróbuję :)
OdpowiedzUsuń