Usilnie probuję przekonać zarówno samą siebie, jak i aurę za oknem, że to już najwyższy czas na wiosnę. Nie tylko na nią czas, ale na pewno jest już tuż za zakrętem i choć jej nie widać, to jest tuż, tuż. Przywołuję ją kwitnącym hiacyntem i zieleniącą się rzerzuchą.
Z wiosnem i latem kojarzą mi się wszelkiej maści charmsy - biżuteria troszkę kiczowata, czasem tandetna, ale wesoła. Ponoć takie bransoletki mają wyrażać osobowość osoby, która je nosi. Dzięki temu nie należą do typowej "poważnej" biżuterii i pozwalają na zabawę.
W jaki sposób mają one wyrażać indywidualne cechy nie bardzo wiem, skoro większość z nich pochodzi ze źrodeł spod znaku "made in china" (bo te są przystępne cenowo), gdzie są robione taśmowo i ze zindywidualizowanymi charakterami nie mają wiele wspólnego. Co prawda są i perełki od jubilerów, ale tu ceny potrafią być zawrotne.
W ramach wiosennego powiewu, ograniczania cen jubilerskich i chęci włożenia czegoś od siebie (w końcu bransoletka ma być spersonalizowana) powstała pierwsza zawieszka - muchomorek. Jego kolor jest trochę przekłamany - w rzeczywistości jest w odcieniu czerwieni "gdzieś pomiędzy" tymi dwoma ze zdjęciami.
Sama bransoletka jest jeszcze w powijakach (półproduktach), ale i ona pojawi się tu niedługo. Tak jak i kolejne zawieszki. Prawdopodobnie będzie kwiat białej róży, a potem... się zobaczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi, kiedy czytam Wasze komentarze i bardzo Wam za nie dziękuję! :)
Proszę, abyście nie zostawiały reklamowych linków. Znajdę Wasze blogi, dzięki linkom podanych w Waszych profilach. Niechciane komentarze będą usuwane. Komentarze "obserwacja za obserwację" będą usuwane