Strona główna

wtorek, 22 kwietnia 2014

Hell's Kitchen - Piekielne Rozczarowanie

Lubię programy kulinarne, w wersji show szczególnie. Piekielną kuchnię Gordona oglądałam z chęcią i byłam ciekawa co to będzie, kiedy ten program zostanie zrealizowany w Polsce. Najpierw był problem w poszukiwaniu "polskiego Gordona Ramseya". Co kogoś znaleziono, to później zmieniano. W efekcie kilka osób zyskało (przynajmniej na chwilę) to miano. Jakoś to ogarnięto i show ruszyło.

Źródło: Ipla
Prowadzącemu nie można odmówić zawodowego doświadczenia. Przyglądam się temu panu z zaciekawieniem, szczególnie że jakoś nie zaintrygował mnie program Top Chef. Obawiałam się, że ktoś jednak wymyśli którąś z pań Grycan lub Magdę Gessler (kuchenne rewolucję uwielbiam, ale z każdym sezonem i odcinkiem mam coraz większą ochotę wyrzucić laptop przez okno - jak można pomylić chamstwo z rewolucją?). Potem ogłoszono oficjalnie że poprowadzi to pan Gessler, jednak zrezygnował.

Obejrzałam dwa odcinki. Pierwszy to tragedia, aż smutno mi na koniec było. Prowadzący się miota i wścieka, bo nikt nic nie wie, nie umie, nie rozumie. Może zdał sobie sprawę, że kogoś z tych ludzi będzie musiał zatrudnić w swojej restauracji? Grzmiał "wynoś się do domu!", uczestnicy kolejno opuszczali kuchnię, a ja zastanawiał się czy faktycznie ich z programu wywala. A gdzie tam. Szli do "apartamentu".

Zastanawiam się skąd się ci ludzie w ogóle wzięli. Nie powiedziano wprost jak działał casting, zasugerowano jakieś filmiki, które mieli chętni nadsyłać. Jakby nie było żadnego przesiewu "na żywo" i przy garnkach. Jakby szukano ciekawych lub kontrowersyjnych indywidualności. I tak w jednym worku mamy takie osoby jak nienajmłodszy pan harleyowiec (przyciąga uwagę samym wyglądem), Adam: gotujący fryzjer znany i kojarzony z innych programów kulinarnych (i opolski bloger), jest też pan chamski, wulgarny krzykacz, który chyba nawet pichcić potrafi (ale po jego popisach nawet szklanki wody od niego bym nie przyjęła), mamy też zaręczoną parę (to dopiero ciekawostka - zakochanie w programie i w życiu w dodatku w przeciwnych drużynach! Tak, podział względem płci też mnie strasznie rozczarowuje). W męskiej drużynie jest również Włoch (obcokrajowcy mile widziani, zawsze to jakaś nowość, a my pokazujemy jak bardzo jesteśmy tolerancyjni i otwarci), mamy miłośnika akwarystyki, który do programu przyszedł ze swoją złotą rybką. Na pierwszy rzut oka połowa z panów powinna iść do domu uczyć się robić herbatę, a nie gotować w HK. 

Wśród kobiet jest tak samo. Mamy młodziutką licealistkę (dobrze, przyciągnie przed odbiorniki trochę nastolatków), panią restaurator, która chyba w życiu sama jajecznicy nie robiła, wspomnianą narzeczoną, modelkę XXL (jak show to show, gotować jak na razie nie umie, ale przynajmniej jest "ciekawą osobistością"), mamę, która w końcu "chce zrobić coś dla siebie", a nie tylko poświęcać się dzieciom (chwalebnie, Matki Polki też się może zainteresują oglądaniem HK). Wynika z tego trochę fochów, więc jest co oglądać (;/).

Pojawia się również Kurt Scheller (w sumie nie bardzo wiem po co, wchodzi na chwilę, mówi coś łamaną polszczyzną i pokazuje jak filetować rybę... ale nikt z nim tego nie robi, ludzie nie mają jak skorzystać z lekcji bo nie odbywa się ona w kuchni). Tylko, że to ważna postać (i co ważne - rozpoznawana w naszym kraju) więc warto ją pokazać. Warto też pokazać Saletę, który zrobił poranną rozgrzewkę. Ni z gruchy, ni z pietruchy, ale można pokazać napakowanego gościa. Oglądalność może skoczy. Albo wygraną drużynę zaprosić na widownię Tańca z Gwiazdami, gdzie dorośli panowie zachowują się jak 10-latkowie, którzy po raz pierwszy w życiu widzą koło siebie ładne kobiety i "gwiazdy tv". To było żenujące. Panie też traciły rozum podczas kolacji z "bogiem Amaro (tu następuje 'dziewczęcy' pisk coś jak na koncercie Biebera)".

 Patrzę w monitor laptopa i widzę 14 ludzi, wśród których prezentuje się na pierwszym miejscu głupota, jakiś brak dojrzałości. Jakby tylko się dało osoby odpowiedzialne za aranżację HK w Polsce pewnie wsadziłyby tam jako 15. uczestnika gadającą papugę, byle było większe SZOŁ. A gdzie kuchnia?

Do meritum: uczestnicy są tacy, jacy zostali wybrani. W dziwny sposób, ale jednak wybrani. Każdy chce mieć swoje 5 minut, niektórzy chcą się czegoś douczyć i liczą na otwarcie nowych drzwi w swoim życiu i karierze. Dlatego się zgłaszają. Jeśli później trafiają do HK i wyglądają jakby urwali się z choinki to tak naprawdę nie ich wina. Mogą nie wiedzieć na co się porywają (mimo, że HK już było za granicą) i przecież wysyłają zgłoszenia do ekspertów po to, aby się dowiedzieć czy mają umiejętności by startować w kulinarnym show. A tu zamiast umiejętności pod uwagę bierze się kontrowersyjną prezencję. Na koniec warto dorzucić kilka osób umiejących gotować - w końcu ktoś ten program musi wygrać. Żeby było zabawniej można uczestnikom kazać przygotować dania, których wykonanie mają spisane na papierku. Ale nigdy ich nie jedli, nigdy ich nie gotowali i nigdy nikt ich przy nich nie robił. A potem dziwić się i drzeć po nich, że nie odtworzyli ideału. Ciekawe czy zdolność czytania w myślach chefa była punktem obowiązkowym w zgłoszeniu. W sumie nie chcę się czepiać prowadzącego, bo pewnie on tylko dostosowuje się do producentów.

Jacy są uczestnicy? Tego nie wie nikt, bo telewizja pokaże to, co chce wykreować. I tak naprawdę to wszyscy oni mogą czuć się strasznie oszukani przez producentów. Ci, którzy zostali wzięci ze względu na swoją osobowość/prezencję dlatego, że robią z nich małpy w cyrku, a ci, którzy potrafią gotować i liczyli na HK jak w Ameryce czy Anglii dlatego, że polskie HK to regularne jaja. Profesjonalizm umarł, sama czuję się oszukana, współczuję uczestnikom i zastanawiam się na ile Amaro był świadomy w jakie bagno się pakuje.

Niebawem 3ci odcinek. Boję się go oglądać, żeby znów się nie zawieść.

8 komentarzy:

  1. Pewnie po całkiem udanym Top Chefie miał obiecane coś takiego jak zrobił Ramsey, a tu z tego co piszesz dupa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dupa totalna i zbita :(. Pierwszy odc. to tragedia, 2gi niewiele lepszy. Zastanawiam się czy to się nie poprawi kiedy siłą rzeczy odpadną w pierwszej kolejności ci, co gotować nie umieją i są tylko ozdobą programu (niektórzy wątpliwą ozdobą).

      Usuń
  2. Ten program ocieka sztucznością. Byłam załamana tymi tonami bluzgów, beznadziejnymi zadaniami, tworzeniem akcji na siłę z niczego. Najsłabszy kulinarny program jaki w życiu widziałam. A najbardziej mnie wpienia jak ciskają jedzeniem do kosza. Świeży, piękny łosoś - sruuu na śmieci, bo listka pietruszki brakowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latające talerze i jedzenie znamy już z innych programów - taka "moda" :/.

      Usuń
  3. Chyba jednak wolę Piekielną kuchnię Gordon'a Ramsey'a ,bo z tego co piszesz to ten polski odpowiednik wydaje się być totalnym dnem ;/
    Pozdrawiam,Magda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzałam 3ci odcinek. Panowie w przebraniu kurczaka byli ostrzeliwani z karabinków. Dno i kilometr mułu.

      Usuń
  4. Nigdy nie oglądałam polskiej wersji więc nie wiele mogę powiedzieć, nie oglądałam też chyba pełnego odcinka amerykańskiej wersji, ale widząc reklamy nie jest to dla mnie. Dla mnie więcej tam show i "darcia japy" na pokaz niż gotowania. Ale oczywiście rozumiem, że ktoś może lubić ten program :)
    Za to z chęcią oglądałam Master Chefa, zdecydowanie większa kultura programu.

    Gesslerowa strasznie mnie wkurza właśnie chamstwem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardziej odpowiadała mi forma Master Chefa :)

      Usuń

Miło mi, kiedy czytam Wasze komentarze i bardzo Wam za nie dziękuję! :)
Proszę, abyście nie zostawiały reklamowych linków. Znajdę Wasze blogi, dzięki linkom podanych w Waszych profilach. Niechciane komentarze będą usuwane. Komentarze "obserwacja za obserwację" będą usuwane